Autor:Robert Gawkowski Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego Rok wydania: 2013 Cena okładkowa: 29 zł. ISBN: 978-83-235-1141-0 Ilość stron: 188 Nakład: nie podano Oprawa: miękka Wymiary (mm): 240 (wysokość), 170 (szerokość) Statystyki, tabele: nie
Opis: Książka jest popularnonaukowym zarysem dziejów piłki nożnej w Warszawie w okresie od początku XX wieku do roku 1950. Autor omawia m.in. takie zagadnienia, jak: futbol w czasie I wojny światowej, rozgrywki ligowe w Warszawie, polityczne i narodowościowe zróżnicowanie klubów w okresie II Rzeczypospolitej, infrastruktura sportowa, kibice, futbol podziemny w czasie II wojny światowej. Praca jest bardzo bogato ilustrowana. Zamieszczono w niej m.in. kolorowe godła i stroje piłkarzy poszczególnych drużyn, które zostały zrekonstruowane na podstawie zapisów statutowych, klubowych druków, pieczątek, plakatów, pamiątkowych znaczków i historycznych zdjęć.
Nie czytałem lepszej książki o warszawskim futbolu. Nie czytałem, bo lepszej nie było. Robert Gawkowski już zadziwił encyklopedią klubów przedwojennej Warszawy i swym spojrzeniem na sport II Rzeczypospolitej. Teraz rozwinął temat, dodając nie tylko nowe, nieznane fakty. Przedstawił historię stołecznego futbolu jakby to była kronika towarzyska z elementami pitavalu. Zaprosił nas na stare stadiony. Wsadził kij w mrowisko, opisując rozgrywki konspiracyjne inaczej niż to robiono dotychczas. Pokazał grozę czarnej nocy komunizmu, która ogarnęła stołeczny sport po roku 1945. Wsadził nas do rikszy, a potem czerwonego autobusu mknącego po ulicach mego miasta, zabierając na futbolową wycieczkę przez Agrykolę, Myśliwiecką, Konwiktorską, Dynasy, Okopową, Podskarbińską, Grochów... Witali nas ludzie spoczywający dziś na Powązkach i Bródnie.
Gawkowski pisze o czasach, w których nie było go na świecie. Ale jako wytrawny historyk przejrzał setki dokumentów, przeprowadził dziesiątki rozmów i ugotował z tego wszystkiego potrawę, że palce lizać. Dla młodzieży, żeby się dowiedziała i dla dziadków, żeby sobie przypomnieli. Jestem gdzieś pośrodku, a kończąc lekturę tej powieści nie zorientowałem się, że już zaczęło świtać.
Stefan Szczepłek "Rzeczpospolita"
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.